► Z dniem 17.06.2013, po prawie rocznej przerwie, WSR Amarant powraca!

► Niedługo nadchodzi termin wyźrebienia się Damy.
► Fuore ma 3"*"! :)

sobota, 12 maja 2012

FV - trening II

Dzisiaj poszłam do Fuore do stajni. Zastałam go w jego boksie, gdzie go zresztą zostawiłam parę godzin wcześniej. Weszłam do niego informując go głosowo i przywitałam się z nim. Fuore radośnie zareagował na mój widok i przyjaźnie się przywitał. Przypięłam mu uwiąz do kantarka i wyszliśmy na korytarz. Po tych paru krokach przywiązałam go do haczyka przy ścianie i przyniosłam jego sprzęt do czyszczenia. Najpierw wyczyściłam mu sierść, potem wyczesałam grzywę i ogon, a następnie wyczyściłam kopytka. Następnie ślicznie mu zaplotłam grzywę w warkoczyki, a ogon w jakąś twórczą zaplatankę xD. Gdy cały konik się lśnił poszłam po jego sprzęt. Przyszłam spowrotem z siodłem i ogłowiem. Następnie założyłam mu wszystko. Wałach nie bronił się, a ja starałam się robić to delikatnie. Następnie odpięłam mu kantar z szyj i chwyciłam go za wodze. Poklepałam za dobre sprawowanie i poszliśmy na półhalę.
Gdy byliśmy na półhali wsiadłam na niego. Koń podniecony poszedł parę kroków w przód. Szybko udało mi się go uspokoić. Zaczęliśmy od luźnego stępa. Pochodziliśmy tak parę kółek, aż koń się kompletnie wyciszył. Sterowałam nim za pomocą łydek i dosiadu, nad czym trzeba popracować, bo jest za bardzo przyzwyczajony do kierowania wodzami. Gdy konik się wyciszył i rozluźnił pogoniłam go do żywszego stępa. Szliśmy teraz sobie raźno i robiliśmy duże wolty. Po paru minutach pogoniłam go do jeszcze żwawszego stępa i zaczęliśmy robić ćwiczenia rozluźniające, czyli różne wężyki, slalomki. Następnie poćwiczyliśmy wolty, najpierw duże, potem coraz mniejsze. Gdy Fuore był już rozgrzany przeszliśmy do kłusa. W kłusie konik był trochę nerwowy, widać było, że znowu się trochę podniecił. Znowu zaczęliśmy od spokojnego kłusowania, aż on się nie uspokoił. Gdy już był w miarę rozluźniony dałam mu trochę mocniejszej łydki i poćwiczyliśmy sobie skręcanie przez łydkę. Gdy Fuore załapał, że jak łydka ciśnie, to się skręca xD szło mu coraz lepiej. Zaczęliśmy robić wężyki i slalomy. Oczywiście wszystko łydkami i dosiadem. Czasami nam krzywo wychodziło, no ale po jakiś kilkunastu minutach szło nam coraz lepiej. Przeszliśmy jeszcze sobie przez kawaletki. Fuore miał kłopot z nimi, ponieważ on czasami gubi rytm w kłusie. Ale ogólnie po paru razach się skupił i nie było aż tak źle. Pogoniłam go do galopu. Pogalopowaliśmy sobie chwilę luźno, po czym porobiliśmy 15 i 20 metrowe wolty. Następnie postanowiłam, że zaczniemy skakać przez przeszkody, któtre wcześniej ustawiłam.
Najpierw zaczęliśmy spokojnie, czyli od cavaletek zrobionych na przeszkody, co dało jakieś 40 cm. Fuore gdy tylko zorientował się, że będziemy skakać ożywił się. Najwidoczniej bardzo lubi skakać. Very Happy Fajnie, to tak jak ja. Cavaletki poszły nam bez problemu. Następnie najechałam na stacjonatkę z yourstable ustawioną na wysokości 60 cm. Czyli mini LL. Veyrone żywo najechał i ładnie przeskoczył ze sporym zapasem. Jako kolejny wybrałam okser z mimiozy na wysokości 80 cm i odległości 50. Czyli przeszkoda już trochę trudniejsza. Okazało się, że Fuore spokojnie miał tę "trudność" w nosie. Skoczył pewnie i dobrze. Postanowiłam go sprawdzić w L-ce. Najechaliśmy na mur z mimiozy, o wysokości 100 cm. Gdy najeżdżaliśmy na niego dałam Fuore mocniejszej łydki, a on ładnie się odbił i ładnie wylądował. No cóż, w jego starej stajni mi powiedziano, że ona skacze max. L-kę, ale myślę, że umiałby skoczyć 110 cm. Nie będę go teraz forsować. Następnie najechaliśmy na wodny okser z yourstable na wysokości 90 cm i odległości 60. Fuore poradził sobie z nim świetnie. Potem skoczyliśmy jeszcze raz murek, który też dobrze poszedł i okser z mimiozy. Okser również gładko. Następnie skoczyłam jeszcze raz okser wodny. Veyrone skakał chętnie i gładko, widać bylo, że to lubi i robi to z przyjemnością. W każdy skok wkładał 100% siebie, co mi się bardzo podobało, myślę, że kiedyś ten koń będzie dobrym skoczkiem na co najmniej klasie N. Skoczyliśmy jeszcze raz stacjonatę 60 i postanowiłam mu już dać trochę luzu.
W galopie porobiliśmy jeszcze trochę kółek. Następnie zwolniłam do kłusa. W kłusie poćwiczyliśmy wolty, wężyki, sterowanie i przede wszystkim cavaletki. Gdy on już był zmęczony przeszliśmy do stępa. W stępie zrobiliśmy jeszcze trochę zmian kierunków, po przekątnej, przez środek, przez półwoltę itp. Cały czas ćwiczyliśmy sterowanie dosiadem. Po jakiś piętnastu minutach postanowiłam dać mu spokój. Rozluźniłam wodzę i poklepałam go. Chodziliśmy tak sobie ptrzez dziesięć minut. Następnie zsiadłam z niego i poszliśmy do stajni.
W stajni przypięłam mu kantar na szyję i rozluźniłam mu poręg. Następnie zdjęłam mu ogłowie i założyłam do końca jego limonkowy kantarek. Odpięłam popręg i zdjęłam mu siodło. Odniosłam to wszystko do siodlarni i przyniosłam jego szczotki. Następnie wyczyściłam i wymasowałam go bardzo porządnie. Gdy on był już suchy wpuściłam go do boksu.
Ogólnie Fuore chodził dzisiaj lepiej, ale miał problemy z uspokojeniem się. Trzeba poprawić jego reakcje na pomoce i kłus. Myślę, że uspokojenie przyjdzie z wiekiem, doświadczeniami i małą pomocą jeźdzca xD Ogólnie Fuore jest mało skrętny od łydki i czasami się usztywnia. Na wędzidło reaguje dobrze, w pysku jest miękki i bardzo plastyczny. Jego kłus czasami jest nierytmiczny, ale to da się zmienić regularną pracą na drążkach i podszkalaniem chodów. Veyrone bardzo chętnie skacze, co mi się podoba. W każdy skok wkłada siebie, lubi to robić. Ogólnie jestem zadowolona z jego postępów, zaczął mnie coraz bardziej akceptować i już nie jest taki spłoszony jak na początku.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz