► Z dniem 17.06.2013, po prawie rocznej przerwie, WSR Amarant powraca!

► Niedługo nadchodzi termin wyźrebienia się Damy.
► Fuore ma 3"*"! :)

niedziela, 17 czerwca 2012

Trening Damy XI

Koń: *Dama z Łasiczką
Jeździec: Hammy
Data treningu: 17.06.2012 r.
Rodzaj treningu: ujeżdżenie, program L4
Miejsce treningu: hala
Godzina rozpoczecia: 14:00
Pogoda: Gorąco, 28* w cieniu

Postanowiłam zająć się Damą, wraca do formy, więc trenujemy regularnie i z każdym tygodniem pracujemy coraz bardziej intensywnie.
Konie były na pastwisku, przyszykowałam sprzet zanim ruszyłam po klacz. Kiedy wszystko ogarnęłam i wysniosłam na zewnątrz, wzięłam kantar i uwiąz. Ruszyłam w kierunku kopytnych, patrzyły się na mnie z ciekawością - w sumie to wyglądało jakby się zastanawiały, po którego najpierw idę. Kiedy znalazłam się już na pastwisku podeszłam bliżej Damki. Założyłam jej kantar i dopięłam uwiąz, wyprowadziłam klacz i poszłam z nią pod ogrodzenie koło stajni. Słońce dziś dawało się we znaki, ale nie tylko ono - robali było pełno wszędzie, więc w teren nie miałam nawet ochoty jechać. Byłam jednak przedtem na hali i wbrew pozorom było tam bardzo przyjemnie, nie było duszno, ani gorąco. No i najważniejsze, że bez latających i upierdliwych owadów.
Zabrałam się za czyszczenie Damulca. Klacz się niecierpliwiła, bo co 5 min atakowały ją bąki. Co jakiegoś odgoniła to siadał gdzie indziej - na zadzie, łopatce, koło ucha. Uporałam sie więc z czyszczeniem jak najszybciej sie dało, osiodłałam klacz i zaprowadzilam ja na hale.
Damka była jeszcze trochę nerwowa, ale jak zauważyła, że robactwa już nie ma przestała się wiercić jak przy czyszczeniu. Wsiadłam więc na nią i ruszyłam spokojnym stępem na luźnych wodzach. Dama maszerowała spokojnie. Po 5 minutach zakłusowałam i zmieniłam kierunek przez środek hali, klacz ładnie zareagowała na łydkę. Zebrałam bardziej wodze i zrobiłyśmy kilka wolt - dalej kłusując. Przeszłam do stępa a w rogu hali zagalopowałam. Damka trochę spóźniła się z moim poleceniem, ale ok. Zrobiłyśmy ósemkę w galopie. Popróbowałam przejścia. Najpierw galop, kłus, stęp. Zwolniłam do kłusa bez problemów, do stępa też klacz przeszła zaraz po moim poleceniu. Więc teraz kłus, galop, kłus. Klacz nie chciała mi zagalopować i okazywała to małymi buntami, ale za którymś razem już wiedziała o co chodzi i obywało się bez niekontrolowanych bryków Damki. Pora na cos trudniejszego przejście ze stój do kłusa. Klacz na początku lekko zastępowała ale szybko przeszła do kłusa. Poklepałam ją po szyi i postanowiłam zająć się właściwym treningiem, czyli programem L4. Klacz wykonywała ten program wiele razy, więc nie powinna mieć z nim problemem.
A Wjazd kłusem roboczym
X Zatrzymanie, ruszenie kłusem
C W prawo
MXF Serpentyna o 1 łuku
F/A Galop z prawej
E Koło 20m
H Kłus
B Koło w prawo, żucie
A Stępem pośrednim
KXM Stęp swobodny
M Stęp pośredni
C Kłus
HXK Serpentyna
K/A Galop z lewej
B Koło 20m
M Kłus
E W lewo
B W prawo
A Na linię środkową
Zaczęliśmy więc program. Ruszyłam kłusem roboczym, klacz szła ładnie, swobodnie. Dobrze rozumiała moje polecenia. Zatrzymałam Damkę, to również wykonała jak należy. Teraz kłus ze stój, czyli to, co podczas rozgrzewki nam niezbyt wychodziło, ale tym razem Dama mnie nie zawiodła i poprawnie wykonała ten punkt programu. Dalej kłusując przy C skręciliśmy w prawo, żeby wykonać serpentynę. Nie była ona zbyt płynna, ale cóż, może dzis nie był dobry dzień Damki. Zagalopowanie i koło. To zdecydowanie wyszło o wiele lepiej Damie, zebrałam bardziej wodze i przeszłam do kłusa. Klacz wykonała to z płynnością i lekkością. Skręciliśmy na B, klacz zeszła z głową w dół, muszę powiedzieć, że byłam z niej bardzo zadowolona, bo czesto właśnie z tym elementem mieśli największe problemy. Przeszłyśmy do stępa, no, w miare płynnie, bo szału nie było. Dała klaczy luźną wodzę, przy M zebałam je i dałam klaczy znać, że ma przejść do kłusa. Znowu serpentyna, też bardzo ładnie. Damka skupiła się na swojej pracy i słuchała moich poleceń. Oczywiście bardzo się z tego powodu cieszyłam ,bo biorąc pod uwagę sam początek naszej współpracy to myślałam, że nigdy do takiego czegoś nie dojdziemy - a tu proszę. Całkiem inny koń, chętny do współpracy i słuchający poleceń jeźdźca. Wracając jednak do przejazdu - kolej na galop. Klacz ładnie ruszyła, koło też bardzo dobrze, chociaż na początku uciekała mi na zewnątrz. Przejście do kłusa i po kilku "zakrętach" było po przejeździe. Według mnie było dobrze - bo, jak wiadomo, zaawsze może być lepiej.
Poklepałam klacz po przejeździe, poćwiczyłam jeszcze chwilę przejścia, koła i serpentyny. Za każdą próbą Damka coraz lepiej wiedziała o co chodzi i co ma robić po konkretnym poleceniu. Na koniec występowałam klacz, zdążyłam ją jeszce wyklepać. Zsiadłam z niej i zaprowadziłam pod brame pastwiska, gdzie rozsiodłałam i dałam cukierka. Wpuściłam ją na pastwisko, gdzie czekał na nią znudzony Fuore.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz