Richard właśnie kończył rozkładać parkur, poprawił małe niedociągnięcia i stanął z boku, żeby mi nie przeszkadzać w treningu. Podciągnęłam popręg, opuściłam strzemiona i wskoczyłam na Fuore. Ścisnelam lekko ogiera łydkami a Fuore od razu ruszył ochoczo stepem. Pochwaliłam go i najpierw ruszylismy wyciagnietym stepem po całym parkurze. Po 4 minutkach zroblismy pare wolt, osemek i zmienilismy kierunek. Ćwiczenie powtorzylismy w druga stronę przez 5 minutek. Wreszcie nakazałam mu zakłusować, anglezowałam do rytmu jechaliśmy po całej scianie co chwile robiac okręgałe wolty. Fuore idealnie chodził na łydki. Uzyłam pomocy do zmiany kierunku i pokłusowaliśmy w drugą stronę. Porobilismy kilka wolt i naprowadziłam ogierka na drągi z kłusa. Veyron płynnie przez nie przeszedł, poklepałam go i naprowadziłam jeszcze raz. Równie dobrze przeszedł, najechalismy jeszcze kilka razy, zrobilam z Furkiem duze kolo zmienilismy kierunek i najechalismy pare razy z drugiej strony. Nastepnie zwolniłam ogiera do stepa żeby odpoczał. Po paru okrazeniach zatrzymałam ogiera, nakazałam cofnac i ponownie sie zatrzymać. Dobrze wykonał polecenie, poklepałam go i mocno przycisnelam łydke aby ruszył do galopu. Ochoczo przeszedł wyrywając sie do przodu. Uspokoiłam go, bo Fuore jak zwykle zaczynała rozpierać energia. Ogier chętnie i dobrze wykonał polecenie. Pogalopowaliśmy trochę w drugą strone, po czym po połowie parkuru robiliśmy ósemkę ze zmianą nogi. Potem zrobiliśmy kilka wolt dużych mniejszych i znowu zmienilismy kierunek i pogalopowaliśmy troszkę w drugą stronę. Po chwili zatrzymałam go do stepa i pozwoliłam odpoczac przez 5 minut. Gdy juz zlapalismy równy oddech postanowiłam się wziąć za cavaletti. Więc zagalopowaliśmy i najechałam na cavaletti. Ogierek widząc dwie cxavaletti przyspieszył ale go uspokoiłam i płynnym galopem najechaliśmy. Furek pierwszego droga prziebiegł a na drugim lekko się wybił do góry, czyli bez problemu sobie poradził. Poklepałam go i ruszyłam jeszcze raz, równie dobrze nam wyszło. Postanowiłam najechać jeszcze raz aby dobrze się porozciągał przed nastepnymi zmaganiami,najechalismy na przeszkode i znowu przeszedł z łatwością. Poklepałam go i ruszyliśmy na cavaletti, tez dosyc proste .
Po rozgrzewce chciałam zabrać się za właściwy trening Fuore. Jak już mówiłam chcę go dokładnie wprowadzić do klasy P, zaczynamy już starty w tej klasie i trenujemy, ale wiadomo, jeszcze idealnie nie jest.
Parkur wyglądał tak:
1. stacjonata 115 cm
2a. stacjonata 110 cm <szereg>
2b. okser 110 x 110 cm <szereg>
3. stacjonata 120 cm
4. rów z imitacją wody 400 cm
5. stacjonata 115 cm
2a. stacjonata 110 cm <szereg>
2b. okser 110 x 110 cm <szereg>
3. stacjonata 120 cm
4. rów z imitacją wody 400 cm
5. stacjonata 115 cm
Fuore po każdym najeździe obok przeszkody chciał odrazu na nią skakać. Stwierdziłam, że skoro ogier jest już rozgrzany możemy śmiało skakać parkur. Zagalopowałam na jedynkę, Fuore ruszył pewnym i rytmicznym galopem. Musiałam dobrze go kontrolować, bo momentami nad nim w ogóle nie panowałam. Ogier ładnie się wybił, w odpowiednim miejscu. Zaraz po wylądowaniu galop na prawo, ostry zakręt i szereg. Bałam się, że Fuore się nie zmieści i oboje zaliczymy glebę albo po prostu źle odmierzymy odległość. Ale ogierzycho ładnie sobie poradziło. Stacjonate pokonał ładnie, gorzej z okserem, bo było dosyć ciasno między obiema przeszkodami - 2 foule. Po szeregu kolejna stacjonata i kolejny ostry zakręt - tym razem w lewo. Skróciłam trochę galop, żeby dobrze wymierzyć wybicie. Fuore skoczył trochę za blisko, jednak mimo wszystko bez zrzutki - czy wyłamania. Ba, Fuore nawet się nie zawahał! Teraz szybki galop obok szeregu, żeby dostać się jakoś na rów (skakaliśmy go od strony stacjonaty z nr. 1). Fuore nabrał dużego rozpędu, szedł pewnie, ale... No brakło może 5 cm, bo ogier musnął lekko kopytem imitację wody. Jednak nie zrażając się tym skróciłam galop i ostatni najazd - na stacjonatę nr. 5. Furek skoczył bardzo ładnie i bez większych problemów. Po pokonaniu ostatniej stacjonaty dałam mu luźną wodzę. Furek oddał mi serię baranków i był strasznie uradowany po pokonaniu całego parkuru. Poklepałam go i przeszłam do spokojnego galopu. Po chwili do kłusa, a kiedy jego oddech się wyregulował występowałam go porządnie z przejściami stęp-stój-stęp i może jeszcze dwa razy zakłusowałam.
Po zakończonym treningu rozsiodłałam Fuore i zaprowadziłam go na pastwisko, gdzie pasła się Dama. Ogier pomimo wyczerpującego treningu (no, ja się zmęczyłam!) miał w sobie jeszcze wiele energii, bo do klaczy pobiegł strzelając barany jeden za drugim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz