Koń: Dama z Łasiczką
Miejsce: Lonżownik
Cel: Lonża
Właściwie... weszłam do stajni z wielką chęcią pojeżdżenia na Apaczu, bo stęskniłam się za tym słodkim srokaczem, ale zobaczyłam że już jest zajęty. Później zdecydowałam się na Brumbiego. W drodze do siodlarni zatrzymałam się przy ślicznej Damie. Od razu zdecydowałam się na lekką lonżę.
Klacz jadła właśnie poranne sianko. Nie miała rozluźnionych mięśni, więc byłam prawie pewna, że nie była na padoku. Wyjęłam kawałek marchewki i podałam leciutko klaczy. Dama miała na sobie kantar, więc uznałam że nie będziemy tracić czasu na podchody w stylu "Kto pierwszy założy kantar Damie"!
Wsypałam do żłobu połowę marchewek i ruszyłam pędem po lonże. Wróciłam i weszłam do boksu. Poprowadziłam ją na lonżownik, ale nie miałam zamiaru jej czyścić. Była zbyt zdenerwowana. Kobyłka o dziwo nie wariowała, więc wzięłam ją na wybieg. Odpięłam lonżę, klacz stanęła niepewnie na środku wybiegu, więc pogoniłam ją dookoła. Łasica podbiegła kilka kroków, stanęła i zaczęła nerwowo machać głową. Zrozumiałam, w czym tkwi problem. Dama nie była od dawna lonżowana.
Zrozumiałam, że muszę ją nauczyć chodzenia po kole, więc przypięłam lonżę i zaczęłam chodzić z nią w kółko.
Po drugim czy trzecim okrążeniu klacz uspokoiła się i zaczęła swobodnie stępować. Powoli wydłużałam linkę, aż znalazłam się w środku koła. Klacz nie zauważyła tej zmiany i dalej grzecznie dreptała. Postanowiłam, że przyśpieszymy i popędziłam Łasicę. Klacz nie zareagowała, tylko przystanęła i spojrzała się na mnie z wyrzutem. Podeszłam trochę bliżej i spróbowałam jeszcze raz.
Tym razem Dama zrozumiała aluzję i zaczęła wolniutko kłusować. Nie zmuszałam jej dziś do niczego więcej. Po zakończonej rundce ślimaczego kłusa dałam jej trochę odsapnąć. Ze względu na dość słabe zdrowie klaczy lonża trwała ze 25 minut.
Gdy klacz wypoczęła, zabrałam ją z powrotem do boksu. Schłodziłam jej jeszcze na myjce nogi zimną wodą i wytarłam je szmatką. Ze względów chorobowych nakryłam klacz lekką derką i zostawiłam ją w boksie. Pogłaskałam ją jeszcze po chrapkach i sobie poszłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz