Dzisiaj poszłam po Fuore do jego boksu. Stał w stajni, ponieważ padało prawie przez cały dzień, a ja korzystając z chwilowych przerw w tych opadach postanowiłam go potrenować. Weszłam do stajni i przywitałam się z ogierem. Podeszłam do Furka i weszłam do jego boksu. Założyłam mu kantarek i przypięłam uwiąz. Fuore nie podrzucał głową, nie próbował zrzucić kantara, był bardzo spokojny i otwarty na mnie. Wyprowadziłam go na korytarz i przywiązałam. Poszłam po jego sprzęt do czyszczenia. Gdy przyszłam on stał w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam. Podeszłam do niego i wzięłam miękką szczotkę i zgrzebło. Wyczyściłam mu sierść, tak że aż cały lśnił. Potem wzięłam się za grzywę i ogon, które wyczesałam porządnie. Następnie wyczyściłam mu kopyta. Gdy Fuore był lśniący i czysty poszłam po jego siodło i ogłowie, no i czaprak. Gdy przyniosłam cały sprzęcior zaczęłam go ubierać. Furek chętnie przyjął wędzidło, nie napowietrzał się na popręg. Gdy już był cały ubrany poszłam jeszcze po swój toczek i bacik. W końcu przyszłam do stajni i odpięłam mu kantarek z szyi.
Poszliśmy na ujeżdżalnię. Gdy byliśmy już na ujeżdżalni wsiadłam na niego. Ruszyliśmy spokojnym stępem na luźnej wodzy. Trochę sobie postępowaliśmy. Po kilku minutach zaczęłam go zbierać. Robiliśmy sobie wężyki i koła od łydki i dosiadu. Starałam się nie kierować go wodzami. Po piętnastu minutach rozciągania przeszliśmy do kłusa. W kłusie także porobiliśmy sobie małe ćwiczonka. Następnie przeszliśmy do galopu. W galopie poćwiczyłam z nim kontrgalop, z którym radził sobie nieźle. Zrobiliśmy parę kółek na każdą (złą) nogę. Zmieniliśmy nogę i również zrobiliśmy kółka. Następnie zrobiliśmy takie ćwiczenie, że na dłuższej stronie jechaliśmy jaknajszybciej, a na krótszej jaknajwolniej. Gdy Four był już rozgrzany postanowiłam, że zrobimy sobie mały program kl. L. Pojechaliśmy do punktu A i wjechaliśmy kłusem roboczym. W punkcie X zatrzymaliśmy się. Fuore trochę się ociągał, ale gdy go ustawiłam zatrzymał się. Ukłoniłam się i ruszyliśmy kłusem roboczym. Dojechaliśmy do punktu C i skręciliśmy w prawo. Zrobiliśmy serpentynę o jednym łuku - MXF i na zakręcie między F i A ruszyliśmy galopem roboczym z prawej nogi. Fuore dobrze zareagował, nie trzeba było go poganiać. Dojechaliśmy tak galopem do E i zrobiliśmy koło w prawo o średnicy 20 m. Furek zginał się od łydki, znacznie lepiej reagował, niż kiedy tutaj przyjechał. W czasie treningów zrobił się bardziej elastyczny, nie trzeba było już go tak mocno szarpać w pysku i był bardziej przepuszczalny. W H przeszliśmy do kłusa roboczego i w B zrobiliśmy koło w prawo o średnicy 20 m, kłusem anglezowanym, razem z żuciem z ręki. Furek nie tracił rytmu, trochę koło się nam zniekształciło, ale poza tym było dobrze. Dobrze obniżał szyję, a następnie nie był nerwowy na nabieranie wodzy. Przeszliśmy do kłusa roboczego. W A przeszliśmy do stępu pośredniego. Ogier dał się dobrze zachamować, nie musiałam go szarpać, ani nić. Zmienilśmy kierunek stępem swobodnym przez przakątną (KXM). W M przeszliśmy do stępu pośredniego. W C do kłusa roboczego i zrobiliśmy serpentynę w HXK. Fuore dobrze się zgiął, zachował łuk. Pomiędzy K i A ruszyliśmy galopem roboczym z lewej nogi. W B zrobiliśmy koło o średnicy 20 m. W M przesliśmy do kłusa roboczego i skręciliśmy w E w lewo i B w prawo. Potem najechaliśmy na linię środkową w A i w X zatrzymaliśmy się. Ukłoniłam się i opuściliśmy czworobok na długiej wodzy w A.
Poklepałam
Fuore i spowrotem w jechaliśmy na czworobok. Przeszliśmy do kłusa roboczego i dojechaliśmy do punktu M przez linię środkową. Gdy byliśmy w B, przeszłam do kłusa anglezowanego i zrobiliśmy koło w prawo z żuciem z ręki czyli ze stopniowym wydłużeniem i obniżeniem szyi. Pilnowałam, by
Fuore szedł równo i nie zniekształacał koła. Przed B zebrałam go spowrotem. Teraz wyszło nam to lepiej, niż w programie. Przeszliśmy do galopu. Zrobiliśmy w E koło o średnicy 20 m. W C wjechaliśmy na linię środkową i w X skręciliśmy w prawo (na E) W E skręciliśmy w lewo. W K przeszliśmy do kłusa anglezowanego. Pokłusowaliśmy sobie jeszcze trochę, zrobiliśmy parę wolt, mniejszych, większych i przeszliśmy do stępa. Najpierw pośredniego, po paru minutach rozluźniłam
Fuore wodze i poklepałam go. Gdy szliśmy stępem rozluźniłam mu trochę popręg i wyjęłam nogi ze strzemion. Podciągnełam strzemiona i puściłam wodze. Teraz
Fuore szedł na zupełnie puszczonych wodzach, które mu dyndały z obu boków szyi. Poćwiczyliśmy sobie trochę wężyki, wolty i spirale.
Fuore najlepiej szły wężyki, ze spiralami trochę gorzej. Gubił koło, nie umiał go zmniejszać, bez utraty rysunku. Po prau spiralach szło mu już ciut lepiej, załapał o co chodzi. Gdy on już był rozluźniony i wysechł wyjechaliśmy z ujeżdżalni. Gdy jechaliśmy do stajni ożywił się i zaczął iść żwawym stępem, ale go uspokoiłam. Przed stajnią zatrzymałam go i zsiadłam z niego. Poklepałam go po szyi i weszliśmy do stajni. W stajni zdjęłam mu wodze z szyi i założyłam kantarek. Zdjęłam mu siodło i ogłowie i zaniosłam do siodlarni. Z siodlarni przyniosłam jego sprzęt do czyszczenia i wyczyściłam go porządnie. Gdy już się lśnił wpuściłam go do boksu.
Ogólnie Fuore przez czas pobytu u mnie poprawił się. Nie był już spięty, rozluźnił się. Teraz raguje na łydkę lepiej, nie muszę go wciskać. Nie trzeba go mocno kopać, bo stał się bardziej uważny na jeźdzca, jego dosiad i pomoce. Jestem zadowolona z Fuore i jego postępów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz